No niestety jeśli się chce wygrać mecz, to nie marnuje się trzech stuprocentowych sytuacji w drugiej połowie i wykorzystuje podyktowany rzut karny. Adam Hajnos mógł zostać boheterem tego meczu, gdyby do pierwszej, ładnej bramki strzelonej głową dodał skuteczną egzekucję "jedenastki". Tymczasem zamiast wyrównania nowotarżanie dali sobie strzelić trzeciego gola i... znowu wyszło, że wygrywa nie lepszy, tylko ten, co zdobędzie więcej bramek :) Ale przecież gdyby sport składał się z samych wielkich dni, to czy nie byłby nudny? |